23.03.2015

Niebiańska sypialnia moich dzieci

DIY
Wyobraźmy sobie taką sytuację: macie dwoje dzieci tej samej płci, z małą różnicą wieku. Max przedszkolaki. Macie też dwa pokoje, które chcecie oddać im we władanie. Jak to robicie?

pokój dziecięcy

Ja zdecydowałam, że nie będziemy dzielić pokoi między chłopaków. Chciałam, żeby - póki są mali - maksymalnie się integrowali i spędzali ze sobą jak najwięcej czasu. Dlatego jeden z pokoi przeznaczyłam na bawialnię (jej poprzednią odsłonę możecie podejrzeć tu), a drugi - na sypialnię. Może kiedyś zbuntują się przeciwko takiemu rozwiązaniu i zapragną prywatności, ale na razie wydają się szczęśliwi.

Sypialnia Chłopaków jest nią na razie tylko z nazwy. Tak naprawdę to sypialnia Dużego, czasem Dużego i jego Taty. Mały dołączy do niego, jak tylko przestanę go karmić nocami (jakoś przed maturą pewnie) - eksmisja z automatu, przydział u brata, krzyż na drogę, hasta la vista baby.
Taaak... będę udawać, że się cieszę, a kiedy wszyscy zasną - płakać w poduszkę z tęsknoty.

No, ale do brzegu.

Pokój, o którym cały czas piszę, urządzałam nie mając praktycznie żadnej wiedzy na temat wystroju wnętrz. Było to w innym życiu, zanim w ogóle zainteresowałam się tym tematem i wsiąkłam we wnętrzarską blogosferę. Z meblami poszaleć nie mogłam, bo wszystkie już miałam. Wiedziałam jedno: sypialnia dziecięca musi być przytulna, żeby małym ludzikom miło się w niej zasypiało i jeszcze milej budziło.

Początkowo chciałam namalować na niebieskim tle realistyczne chmury, ale że talentu plastycznego u mnie brak, mogło się to skończyć sporym smuteczkiem. Kombinowałam więc, jak sprowadzić chmurkowy motyw do niewysokiego poziomu moich malarskich umiejętności i wymyśliłam jednolite, proste, komiksowe kształty.

Wycięłam ze starych kalendarzy szablony (kilkadziesiąt różnych wzorów!), przykleiłam do ściany i malowałam, poprawiałam, znów malowałam, wkurzałam się, klęłam, płakałam, ale cel osiągnęłam. Efekt mnie zachwycił, naprawdę - a niezbyt często się zdarza, że podoba mi się moje własne dzieło.

Pokój wymaga jeszcze trochę uwagi (z niektórych ramek wciąż spogląda na nas jakaś obca rodzina i logo producenta), kilku poprawek, a niektóre rzeczy zdążyły mi się już znudzić (np. wszechobecny chevron czyli po słowiańskiemu zygzak). Girlandy pewnie zdejmę, dywan wymienię, wezgłowie obiję inną tkaniną. Chcę jednak pokazać go Wam takim, jaki jest teraz, w marcu 2015 roku.

Długi wstęp, wiem. Śpicie? Nie spać, zwiedzać!

sypialnia dziecięca
 Napisy i samoloty wymyśliłam i namalowałam sama

sypialnia dziecięca
 Huśtawki dla książek nie wymyśliłam, ale uszyłam sama.

sypialnia dziecięca
Dlaczego nie zamknęłam drzwi do tego zdjęcia?

pokój dziecięcy
Zegar to zhakowany ikeowski RUSCH (zawrotna cena 8 PLN) 

pokój dziecięcy
Zrobiliśmy to. Pomalowaliśmy sufit nie-na-biało!

pokój dziecięcy

pokój dziecięcy
Kurka Zosia. Szyta przeze mnie.

sypialnia dziecięca
Leśny zwierz posila się.

sypialnia dziecięca
 IKEA HEMNES podrasowana przeze mnie do wersji blue ombre. Nowe, porcelanowe gałki pomalowałam w czerwony chevron.

sypialnia dziecięca

sypialnia dziecięca

pokój dziecięcy
Girlandy i zasłony szyłam sama... 

pokój dziecięcy
 ...gwiezdną narzutę też. Tak, dobrze widzicie, nasz kot ma tylko 3 łapy.

sypialnia dziecięca

sypialnia dziecięca

sypialnia dziecięca
Wiem, to już się staje nudne, ale balony to też moje dzieło. 

sypialnia dziecięca
Dywanu nie tkałam. Musiałam odpocząć po malowaniu.

sypialnia dziecięca

sypialnia dziecięca

pokój dziecięcy
Wezgłowie zrobiłam w dwa wieczory i kosztowało mnie niecałą stówkę. Polecam (instrukcja tapicerowania TU)

pokój dziecięcy

sypialnia dziecięca

sypialnia dziecięca

sypialnia dziecięca

sypialnia dziecięca

sypialnia dziecięca

Będzie mi miło, jeśli dacie znać, jak Wam się podoba. Mam nadzieję, że ta nieskandynawska sypialnia dziecięca nie wypaliła Wam oczu. Jeśli wypaliła, to chyba mamy problem, bo nie jestem ubezpieczona...


[UPDATE] Wciąż pytacie o receptę na wykonanie wezgłowia - super, bardzo się cieszę, że Wam się podoba i chcecie spróbować swoich sił w tapicerowaniu. To proste! Metodę tapicerowania zademonstrowałam TU [klik!]. Segmenty są 4 i są ze sobą skręcone. Z tyłu każdego z nich przytwierdziłam zawieszkę, a w ścianie umieściłam 4 kołki z hakami prostymi. Trochę precyzji, dokładnego mierzenia i wszystko pięknie się trzyma!

Pytacie również o czyszczenie wezgłowia - nasze wisi już niemal rok i nie ma w ogóle potrzeby zapierania itp. Więc jeśli mówię to Wam ja, matka dwóch nieokrzesanych jaskiniowców wiecznie ubabranych czekoladą i własnymi gilami, to uwierzcie mi: nie musicie się martwić.
Moje założenie z góry było takie, że jeśli tkanina bardzo się ubrudzi lub kompletnie znudzi mi się patrzenie na nią, to obiję wezgłowie na nowo. O dziwo, druga przyczyna wyprzedziła pierwszą.

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania - dajcie znać!


***
Edit. Tego pokoju już z nami nie ma [*] - od maja 2021 chłopaki (wciąż wspólnie) cieszą się zupełnie nową, bardziej dorosłą sypialnią. Zobaczcie, jak wyszła w tym poście: