29.10.2015

Czy skandynawskie okna zawsze są puste?

Z czym kojarzy się Wam styl skandynawski? Z bielą ścian, prostotą, przestrzenią, ciepłym drewnem podłogi, bezpretensjonalnymi dodatkami. Wiadomo. A okna? Gdyby ktoś w środku nocy zbudził Was i - wygrażając pistoletem na wodę - spytał, jaki jest typowy wystrój skandynawskiego okna, co byście odpowiedzieli?

[Zdjęcie: Alvhem.com]


PUSTE!


Rzeczywiście, puste okna w Skandynawii to bardzo częsty widok i wydaje się to całkiem logiczne, kiedy pomyślimy o krótkich latach, nocy polarnej i innych urokach północnych krain. Przez duże okna wpada dużo światła, a białe ściany pięknie je odbijają. Każdy promień słońca wykorzystany w stu procentach - brzmi sensownie, prawda?
Oprócz teorii o świetle, słyszałam też inne, kulturowe (aczkolwiek zapewne legendarne) wytłumaczenie: kiedy dzielni mężowie wypływali na połów, żony nigdy nie zasłaniały okien, demonstrując tym gestem, iż nie mają nic do ukrycia. Tadaaam. Podobne podejście do dziś jest żywe na polskiej prowincji - wiem, bo doświadczyłam na własnej skórze. Zasłonięte okna po godzinie 9 rano są po prostu po-dej-rza-ne.

ALE CZY NA PEWNO...?


Przeprowadźmy wspólnie prosty eksperyment: włączmy Pinterest i wpiszmy w serczu np. "scandinavian window treatment". Patrzcie uważnie (uważnie, powiedziałam!) - co widzicie? Widzicie rolety rzymskie z naturalnych tkanin, białe roletki zwinięte do samej góry (ale obecne!), a nawet lekkie i delikatne zasłony z lnu czy bawełny. Wiem, zburzyłam Wasz światopogląd. Sorry.
Moi znajomi, którzy w warszawskim Wilanowie zajmują się stylizacją okien, opowiedzieli mi kilka ciekawych anegdotek ze swojej pracy: m.in. historię o Norwegu zamawiającym zasłony i bardzo dziwiącym się ich zdziwieniu (Pusty okno w Norwegia? To nieprawda jest...). Opowiadali także o naszych rodakach, którzy po kilku tygodniach funkcjonowania bez jakichkolwiek przesłon w oknach (bo tak zaprojektował architekt wnętrz - coby było loftowo i scandi), przychodzili błagając o jakikolwiek skrawek roletki. Nie mówiąc o samych projektantach, którzy naprędce zmieniali wizualizacje i zamawiali drewniane żaluzje czy firany, bo zobaczywszy te puste okna na żywo, uznali, że potrzebna jest korekta.
Tak, jestem zwolenniczką zasłaniania okien - nie tylko dlatego, że chcę, żeby moim znajomym świetnie się wiodło aż do emerytury. Trzeba zdać sobie sprawę, że okna nie pełnią w naszych domach funkcji li tylko estetycznej i nie służą wyłącznie do jarania szlugów i kukania na sąsiadów - mają ogromny wpływ na termoregulację budynku. Nie musimy wcale instalować okien o najlepszych parametrach (= najwyższych cenach), ale warto mądrze korzystać z tego, co mamy. W letnie upały zapewne wiele z Was zasłania szyby, żeby nie dopuścić do nagrzewania się pomieszczeń. Ale nie wiem, czy macie świadomość, że działa to też w drugą stronę. W mroźną, bezchmurną noc stańcie plecami do okna - od razu poczujecie chłód na karku. Dlaczego? W takie noce ciepło wypromieniowuje z naszego domu właśnie przez niezasłonięte okna. Można temu zapobiegać zaciągając na noc zasłony lub rolety. Proste? Proste. Możecie już skręcić kaloryfer o jedno oczko. Nie ma za co.
Wbrew pozorom, Skandynawowie też o tym wiedzą (w temacie zimnego, nocnego nieba mają, jak sądzę, spore doświadczenie). Już w XVII wieku Szwedzi montowali w oknach bardzo sprytne, zwijane rolety z lnu, wełny czy bawełny:

[Zdjęcie: Scandinavian Interiors]

Wygląda nieźle, prawda? Możecie sami sobie taką zrobić według poniższych instrukcji: TUTORIAL.
...albo taką:
[Zdjęcie: Martin Cederblad via Skonahem]

[Zdjęcie: Skonahem]

[Zdjęcie: Skonahem]

Puste okna, które pięknie wyglądają za dnia, na rozjaśnionych w Photoshopie zdjęciach, po zmierzchu zamieniają się w czarne dziury, ziejące pustką i zimnem. A kiedy jesteście w Skandynawii, określenie po zmierzchu nabiera zupełnie nowego znaczenia...


PRYWATA I PRYWATNOŚĆ


Pewnie myślicie, że to już koniec moich wynurzeń - nic podobnego, dopiero teraz przejdę do meritum! Chciałam się pochwalić pewnym nabytkiem, bo oto po dwóch latach wreszcie mam w kuchni roletę rzymską - taką, jak sobie wymarzyłam. I chociaż uwielbiam mój widok z okien (brzozy, brzozy...), to jednak miło jest o poranku parzyć sobie kawę przy spuszczonej rolecie. Intymność +1000! Poza tym wzory, jakie brzozowe gałązki wyrysowują na materiale, też do kiepskich nie należą:

Jest idealnie: nie dość, że czuję się teraz przytulnie jak pisklaczek w skorupce, to jeszcze nie straszę sąsiadów moim porannym lookiem. Tak naprawdę to właśnie sąsiedzi powinni sobie nawzajem finansować rolety. Dla spokojnych poranków bez obrzydzenia.
Na koniec: nie mogłabym nie polecić Wam (z ręką na sercu!) przecudownych Doroty i Artura, którzy szczerze doradzą, pokażą, dadzą podotykać, zmierzą i zamontują, co tylko zamarzy się Wam i Waszym oknom. Miła atmosfera i fachowość gratis! Warszawiaki, wpadajcie do Sun Ekspert, nie pożałujecie!