Miałam w podstawówce takiego wychowawcę, geografa. Na imię mu było I. Pan I. lubił siadywać za biurkiem z nogą założoną na nogę i - postukując w dziennik długim wskaźnikiem - wywoływać nieszczęśników do odpowiedzi. Nieszczęśnik taki stawał pod tablicą i drżącym głosem odpowiadał na pytania o wyżyny, niziny, zlewiska, równoleżniki, mady, prądy, fałdowania i