Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY. Pokaż wszystkie posty
Żeby zostać guru od, dajmy na to, pieczenia bagietek, trzeba mieć na koncie setki, jeśli nie tysiące upieczonych sztuk pieczywa. Żeby zostać influencerką parentingową i specjalistką od wychowania, nie trzeba mieć żadnego dziecka, wystarczy być w pierwszym trymestrze pierwszej ciąży. Ile szaf trzeba okleić tapetą, żeby się móc w tej materii wymądrzać? Nie wie
W XX wieku prawie uśmierciłam moją mamę, a było to w dniu, gdy tata kupił pierwszy kolorowy telewizor. Siedziałam na drzewie przed blokiem i dostrzegłam go w oddali, niosącego jakiś wielki, mało poręczny sprzęt. Zlazłam z drzewa ze zwinnością potwierdzającą, że mamy z małpami wspólnego przodka i najszybciej jak potrafiłam pobiegłam z tą dobrą nowiną do domu.
Są na tym świecie dwie rzeczy, które dają mi poczucie totalnego spełnienia. Domknięcia doskonałego w swych krągłościach obwarzanka życia. Orgazmicznego połączenia z Ziemią, Słońcem, Kopernikiem i satelitami Google Maps. Głębokiego przekonania, że - mimo rokowań mojego wychowawcy z liceum - mogę uczynić tę planetę lepszym miejscem i zostawić po sobie wyjątkow
Galeria ścienna to – niezależnie od mód i trendów – wciąż jednej
z bardziej popularnych sposobów na dopełnienie wnętrza i zagospodarowanie ściany
walącej między oczy deweloperską bielą. Dobra galeria nie jest zła, jest wręcz
bardzo dobra, szkoda tylko, że czasem tak ciężko się za nią zabrać. Nasza
powstawała zaledwie trzy lata, dlatego w tym wpisie wcielę si
To raczej nie jest blog, z którego dowiecie się, jak zaprowadzić w Waszym życiu idealny porządek, o nie. Temat organizacji jest mi, owszem, nieobcy - głównie przestępczych. O optymalizacji kiedyś słyszałam - to chyba coś słodkiego do jedzenia, prawda? Zarządzanie czasem? Czasem tak, czasem nie. Z naciskiem na nie. I na kropkę.
Czasami pytacie mnie, czy remont bądź metamorfoza, których się podjęłam, były trudne . "Trudny" i "łatwy" to pojęcia względne, toteż poczułam potrzebę ustandaryzowania sposobu mówienia o remontach. Żeby w jasny sposób oddać stopień trudności wykonywanych w domu zadań, pokusiłam się o stworzenie autorskiego wskaźnika.
Jednostka, której uży
Przeżyliście kiedyś wielkie rozczarowanie? Ale takie naprawdę, naprawdę druzgocące?
Ja dwukrotnie.
Pierwszy raz - latem dziewięćdziesiątego trzeciego roku. Miałam wtedy osiem lat i pech chciał, że przyśnił mi się bardzo realistyczny sen, w którym rysowałam ślicznego zajączka. Zajączek, a właściwie zajęcza samica, trzymała w łapkach jedno ze swoich mięciutk
Mój stosunek do Świąt Bożego Narodzenia zatrzymał się gdzieś na etapie ósmej klasy (#gimbynieznają) i okresie buntu. Kojarzycie ten czas w życiu nastolatka, kiedy co najmniej raz na tydzień wyznaje nienawiść tym cholernie obciachowym ludziom po czterdziestce, którzy z nim mieszkają, nosi w kółko ten sam sweter i jest w zasadzie głuchy, bo myśli, że włożone
Lody kojarzą mi się z dzieciństwem, to chyba oczywiste. I z latem, co oczywiste jeszcze bardziej. Wszystkie wakacje moich szczenięcych lat spędzałam u Babci i Dziadka, w małym miasteczku na granicy Mazowsza i Kurpi. Szacunkowe dane mówią, że zeżarłam tam około dziewięciuset sztuk lodów. Aczkolwiek mogę się grubo mylić - ta runda Szalonych Liczb , w której Du
Oczywiście, jak każdy z Was, mam w domu łapacz snów. Pamiętam nawet wieczór, kiedy go robiłam: siedziałam w salonie, a z telewizora Daniel Day-Lewis jako Ostatni Mohikanin rozpraszał mnie swą obnażoną klatą. Niezły zbieg okoliczności, prawda? Moje życie jest ich pełne. Kiedy - mimo problemów ze skupieniem - skończyłam pleść, wiązać wstążeczki i doczepiać pi
Pamięć mam kiepską, już się Wam do tego przyznawałam , ale to wydarzenie pamiętam jak dziś. Wyobraźcie to sobie ze mną: późne lata dziewięćdziesiąte, Wielka Płyta, kuchnia. Rodzice właśnie wrócili z niedzielnej mszy w IKEA i wypakowują swoje grzechy, jeden po drugim, na blat. Wśród tych grzechów jest jeden, który świeci wyjątkowym blaskiem, a gdy Mama wyjmuj
Miałam w podstawówce takiego wychowawcę, geografa. Na imię mu było I. Pan I. lubił siadywać za biurkiem z nogą założoną na nogę i - postukując w dziennik długim wskaźnikiem - wywoływać nieszczęśników do odpowiedzi. Nieszczęśnik taki stawał pod tablicą i drżącym głosem odpowiadał na pytania o wyżyny, niziny, zlewiska, równoleżniki, mady, prądy, fałdowania i
Tego dewońskiego popołudnia, 370 milionów lat temu, słońce świeciło nad Ziemią wyjątkowo pięknie. Migotliwe świetlne refleksy tańczyły na powierzchni wody, dając pływającym niżej rybom prawdziwy spektakl i radując ich szkliste, wyłupiaste oczy. Nad lustrem wody delikatne łodyżki psylofitów zieleniły się tak kusząco, że Śledź Krystian nie wytrzymał.